Według eksperta żaden pojedynczy język miłości nie może w pełni zaspokoić naszych potrzeb emocjonalnych.
W związkach ważne jest zachowanie równowagi / fot. depositphotos.com
Na randkach, w rozmowach między partnerami i podczas terapii par coraz częściej słyszy się dyskusje na temat „pięciu języków miłości” opisanych przez psychologa Gary’ego Champena w jego książce o tej samej nazwie.
Według autora, ludzie wyrażają miłość na pięć podstawowych sposobów: poprzez słowa zachęty, wspólne spędzanie czasu, prezenty, pomoc w obowiązkach i fizyczny dotyk.
Jak pisze psychoterapeuta Charlie Huntington dla Psychology Today, taka koncepcja ma chwiejne podstawy naukowe. W niedawnym przeglądzie badań naukowcy odkryli, że dowody na poparcie trzech głównych twierdzeń Chapmana są raczej słabe. W szczególności nie ma prawie żadnego potwierdzenia, że:
- każda osoba ma jeden podstawowy język miłości;
- istnieje tylko pięć takich języków;
- związki są szczęśliwsze, gdy partnerzy mówią tym samym językiem miłości.
Czytaj także:
Naukowcy przedstawiają inną metaforę i sugerują, że myślimy o miłości jak o pożywieniu. Tak więc, im bardziej zróżnicowana jest „dieta” wyrazów troski, które otrzymujemy, tym zdrowsze są nasze relacje. Innymi słowy, języki miłości nie są jak „superżywność”, która zaspokaja wszystkie potrzeby naraz, ale raczej jak różne grupy żywności, które razem tworzą zbilansowaną dietę.
Ale czy wszystkie pokarmy są równie korzystne? Najnowsze badania wykazały interesujący wzorzec: satysfakcja ze związku zależy bardziej od dwóch konkretnych zachowań – słów wsparcia i wspólnie spędzanego czasu – niż od tego, czy partner „odgadnie” główny język miłości.
Huntington zauważa, że nie ma nic złego w docenianiu prezentów czy miłych gestów. Warto jednak pamiętać, że relacje są podtrzymywane przez wiele procesów, a niektóre z nich są szczególnie „pielęgnujące”.
Przypomnijmy, że wcześniej amerykański psycholog mówił o „prowadzeniu rachunków” i wyjaśnił, dlaczego taki nawyk może być katastrofalny dla relacji.
